Twoje Kompetentne dziecko.

237
Twoje kompetentne dziecko - książka - wychowanie, okładka


Jasper Juul, duński pedagog i terapeuta rodzinny często jest nazywany rewolucjonistą w kwestiach współczesnego podejścia do dzieci. Jego książki i artykuły, tłumaczone na wiele języków, trafiają do licznego grona rodziców, zachęcając ich do przyjrzenia się mechanizmom, które działają w ich rodzinach. Jedną z bazowych książek, od której warto rozpocząć spotkanie z myślą pedagogiczna Juula jest pozycja pt. “Twoje kompetentne dziecko. Dlaczego powinniśmy traktować dzieci poważniej”. 

Zanim przejdziemy do samego omówienia książki, kilka słów dla wszystkich przekonanych, że dawne metody sprawdzały się doskonale i nie warto niczego zmieniać. Użyte w pierwszym akapicie tej recenzji słowo “rewolucja” nie jest tu przypadkowe. Analizując kształtowanie się relacji rodzice – dzieci na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci faktycznie zmiany są ogromne. Bądźmy jednak szczerzy, taki ogrom zmian zachodzi na naszych oczach w wielu sferach ludzkiego życia. Technologia, medycyna, komunikacja to te bardzo widoczne elementy przeobrażającego się krajobrazu. Są to też zmiany, które akceptujemy, po prostu przyjmujemy, w przeciwieństwie do zmian w mentalności, z którymi wielu z nas, często nieświadomie, wciąż walczy.

Książka
Twoje kompetentne dziecko.
Dlaczego powinniśmy traktować dzieci poważniej?

Autor: Jasper Juul
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: MIND
Ilość stron: 262
ISBN: 978-83-817-2934-5

Czy dziś ktoś z nas odrzuciłby smartfona na rzecz telefonu stacjonarnego? Telegram już w ogóle wydaje nam się wspomnieniem sięgającym średniowiecza, a prawda jest taka, że jeszcze w 2002r. w Polsce nadano ich 2,5 miliona! Tymczasem w wychowywaniu dzieci jakoś bez oporu sięgamy po metody, które na nas praktykowali nasi rodzice, a niekiedy i dziadkowie. Nie wierzysz? To posłuchaj, drogi rodzicu, własnych słów kierowanych do dziecka w trakcie najbliższej kłótni (po przeanalizowaniu zabrzmią dziwnie znajomo). 

Dobra, a teraz już sama książka. Już we wstępie Juul stawia tezę, że większość tego, co rozumiemy pod pojęciem wychowania jest zarówno niepotrzebna, jak i szkodliwa i to zarówno dla dzieci, jak i rodziców, że o wzajemnych relacjach już nie wspomnę. Czy to znaczy, że jako rodzice powinniśmy usiąść i nic nie robić? Oczywiście, że nie. Powinniśmy jednak zdobyć się na szczerą i rzetelną analizę sytuacji w naszej rodzinie i przyjrzeć się takim obszarom, jak wzajemna komunikacja, czy odpowiedzialność. W tej pierwszej kwestii autor świetnie opisuje język osobisty, dając mnóstwo przykładów i ostrzegając, że ten wyuczony jednak różni się od tego prawdziwego. Kwestia odpowiedzialności dotyczy natomiast tego, czym obarczamy nasze dziecko, a w zasadzie co na nie zrzucamy (bo czy w ostatecznym przekazie nie bywa czasem tak, że to ono jest winne całej awantury, choć to ja, rodzic, nie zapanowałem nad własnymi emocjami?). 

Inna fundamentalna kwestia omawianej publikacji to godność dziecka. Godność i integralność, które nierzadko zostają nadszarpnięte przez chęć udowodnienia przez rodziców, że to oni mają władzę. Tylko czy ta walka naprawdę jest potrzebna? A przede wszystkim, czy zwycięstwo daje coś wartościowego którejkolwiek ze stron? Autor sporo miejsca poświęca także współdziałaniu, czyli sytuacji, kiedy dzieci naśladują zachowania dorosłych. Jest to mechanizm, który, jak wynika z przykładów zamieszczonych w książce, także może być podłożem konfliktu lub tzw. “trudnych zachowań dziecka”. Pozwolę sobie tu postawić fundamentalne pytanie, jak wyglądałyby relacje, gdybyśmy podchodzili do tych kwestii świadomie? Jak wielu trudnych momentów można by uniknąć. 

Żeby zobrazować, jak codziennych i ważnych spraw dotyka ta książka, podam przykład rozdziału, a w zasadzie podrozdziału o jednomyślności. Cy mama i tata zawsze muszą mieć takie samo zdanie? Czy kiedy mama każe ubrać szalik, tata może sugerować, w obecności dziecka, które oczywiście nie chce tego szalika założyć, że jest ciepło i może faktycznie nie trzeba? Czy w rodzinie jest przestrzeń na dialog i wymianę myśli?

W książce autor zawarł wiele anegdot i przykładów pochodzących z jego pracy terapeutycznej. Jak sam zaznacza, nie robi tego jednak po to, aby czytelnicy ślepo je naśladowali, a po to, bo samo mieli odwagę eksperymentować. Te anegdotki znacznie też ułatwiają lekturę, która, choć miejscami trudna, jest naprawdę wartościowa, ciekawa i wzmacniająca, szczególnie w kwestii rodzicielskich kompetencji. Choć, co warto dodać, wnikliwa lektura bez wątpienia pomoże także nieco inaczej zerknąć na relacje, jakie czytelnik buduje wokół, nie tylko z dziećmi, ale i z dorosłymi. 

W podsumowaniu jedna myśl, nie cytat, ale konkluzja, którą daje nam, rodzicom autor i którą warto przedstawić wszystkim – Kiedy dziecko się rodzi, jest kochane za sam fakt istnienia. Dopiero potem pojawiają się wymagania, które niestety mają moc osłabienia tej miłości. Czy naprawdę warto dopuszczać je do głosu? 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój komentarz
Twoje imię