Czym jest Pozytywna Dyscyplina?
Jest to metoda wychowawcza, która pomaga nam, rodzicom, w atmosferze szacunku i miłości wychowywać dzieci i budować z nimi dobre relacje. Pozytywna dyscyplina doskonale sprawdza się także w szkole, co pokazuje doświadczenie wielu nauczycieli. Mnie pozytywna dyscyplina uczy przede wszystkim współpracy z moimi dziećmi i nie tylko z nimi.
Czy wszyscy rodzice dziś potrzebują konkretnych metod wychowawczych? Czy to, co wynieśliśmy z domu, nie wystarcza?
To zależy, co wynieśliśmy z domu i na ile to jest zgodne z tym, jak chcemy żyć.
Wolałabym nie zamykać się w metodach, bo tu nie o metodę chodzi, a o człowieka. Mamy czerpać z tego to, co jest dobre dla naszych relacji, dla naszej rodziny.
Podstawą pozytywnej dyscypliny jest szacunek dla dziecka?
Powiedziałabym, że podstawa, to szacunek dla człowieka. Życie w rodzinie i nie tylko, bo można to też przełożyć na życie w szkole, klasie, pracy, to proces, w którym mamy się wzajemnie uczyć szacunku i wspólnego życia.
Pomylę się, jeśli powiem, że pozytywna dyscyplina bazuje na właściwej komunikacji?
Tak, to jeden z ważnych elementów. Pozytywna dyscyplina zakłada komunikaty stanowcze i uprzejme jednocześnie. Poznając tę metodę, uczymy się jak mówić, żeby nasz komunikat docierał do dziecka. Uczymy się także aktywnie słuchać i być otwartym na potrzeby drugiego człowieka. Ponadto mówimy językiem życia, wspieramy rozwój dzieci komunikacją wzmacniającą, a nie uzależniamy od pochwał, co daje dzieciom zupełnie inne podwaliny, zupełnie inny fundament pod dorosłe życie.
Komunikat uprzejmy i stanowczy równocześnie, czyli jaki?
Uprzejmy, bo dajemy życzliwość i poszanowanie tego, co czuje i czego potrzebuje druga osoba. W skrócie chodzi tu o akceptację. I stanowczy, bo mówimy o tym, jaka jest potrzeba zrobienia czegoś. Pozytywna dyscyplina jest miękka dla osoby i stanowcza dla sprawy.
Przykładem komunikatu uprzejmego i stanowczego jednocześnie może być zdanie: “widzę, że granie w tę grę sprawia Ci dużo przyjemności i jednocześnie wiem, że jest czas na kolację”. To czy to zdanie będzie naprawdę uprzejme i stanowcze jednocześnie zależy od wielu czynników m.in. od tego jak umawialiśmy się z dzieckiem wcześniej, w jakim wieku jest dziecko, jakim tonem i z jaką intencją to mówimy.
Chodzi o to, żeby odejść od posłuszeństwa na rzecz współpracy. Ja sama nie lubię, kiedy ktoś każe mi skończyć daną czynność natychmiast, kiedy ja chciałabym np. dopisać jeszcze dwa zdania. W takiej sytuacji dziecko może samo zdecydować, jak się w tym momencie zachowa. Opcji do wyboru jest dużo, można wyłączyć grę, a może zacząć się negocjowanie, aby wydłużyć czas grania. Dziecko nie zawsze wybierze tę opcję, która dla nas będzie komfortowa. Na szczęście w Pozytywnej Dyscyplinie mamy dużo innych narzędzi, które możemy zastosować, aby budować współpracę z naszymi dziećmi.
Autorka koncepcji pozytywnej dyscypliny zaleca rezygnację z kar, jako metody wychowawczej?
Nie tylko z kar, ale i z nagród. Kara i nagroda to system motywacji zewnętrznej. W takim systemie dziecko nie podejmuje działania lub przeciwnie, podejmuje je, oczekując kary lub nagrody, a nie dlatego, że samo zdecydowało, że chce się zachować w jakiś inny konkretny sposób. Powstaje więc pytanie, jak postąpi dziecko/ młody człowiek, kiedy zniknie widmo kary/ nagrody?
Kiedy jakiś rodzic rozważa stosowanie kar, proponuję zmianę perspektywy i zastanowienie się, jaka byłaby jego reakcja na karę. Czy pomyślałby “faktycznie popełniłem błąd, powinienem się nad tym zastanowić” czy raczej wezmą górę emocje i pojawią się myśli o niesprawiedliwości i chęci odwetu?
Kary i nagrody dają szybki efekt, natomiast pozytywna dyscyplina proponuje pracę nad budowaniem relacji i wychowaniem w szacunku. Jest to strategia, która wymaga poświęcenia sporej dawki czasu i pracy, ale efekty są bardzo wartościowe i satysfakcjonujące dla członków rodziny.
Co pozytywna dyscyplina daje rodzicom, dzieciom i rodzinie jako ogółowi?
Mam w sobie taką ogromną wiarę, że my, jako rodzice chcemy dobra dla naszych dzieci i jednocześnie wszyscy wiemy, że codzienność bywa trudna. Chodzimy do pracy, mamy różne obowiązki, spotykają nas różne życiowe sytuacje, co może być obciążające. Pozytywna dyscyplina pomaga nam tak poukładać codzienność, żeby rodzicielstwo było dla nas także ciekawą przygodą, a nie przytłaczającym obowiązkiem.
Czyli dzięki tej metodzie znikają spory między rodzicami i dziećmi?
Kłótnie i spory zdarzają się w każdej rodzinie. Nie ma rodziców i dzieci idealnych. Bądźmy szczerzy, żadna metoda nie sprawi, że dzieci będą, jak to się mówi “chodziły jak w zegarku”, a dorośli będą wiecznie uśmiechnięci. To kiepskie przekonanie, które warto niwelować. Kłótnie i trudności będą, pytanie tylko, jakie my będziemy mieć do tego podejście i jak będziemy sobie z tym radzić.
Pozytywna dyscyplina z jednej strony daje nam wiedzę o tym, jak działa człowiek, jak my działamy jako ludzie, czym są emocje, jak działa nasz mózg, jak reagujemy na różne rzeczy, a z drugiej strony pokazuje, jak nawiązywać współpracę pomimo wyzwań codzienności, które się pojawiają.
Czyli rodzice, dzięki pozytywnej dyscyplinie, mogą zarówno znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego ich dzieci zachowują się tak, a nie inaczej, jak i poddać analizie własne reakcje?
Tak. Czasem się zdarza, że na warsztaty przychodzi ktoś, kto ewidentnie oczekuje, że powiem, co ma zrobić, aby jego dziecko zachowywało się lepiej, a wychodząc z warsztatów mówi “już wiem, co ja mogę zrobić inaczej, aby relacje w moim domu były lepsze.”
Tak więc wracamy do tego, że to my mamy wpływ na siebie i to my naszym zachowaniem możemy modelować zachowanie naszych dzieci. Rodzic z jednej strony dostaje sposoby, narzędzia, pomysły na to, jak można wprowadzić zmiany w swoim domu, a z drugiej strony takie konkretne informacje, dlaczego warto i jak może zadbać o siebie.
Jakiś czas temu zwróciłam uwagę na to, że w pewnych grupach dla mam np. na facebooku pojawia się tendencja do mówienia i podkreślania tylko potrzeb i praw dziecka. Dla mnie gdzieś w tym wszystkim brakuje równowagi i słów o potrzebach rodziców. Może to prowadzić do błędnego przekonania, że to dziecko jest najważniejsze, a przecież ważny jest każdy członek rodziny.
To dziś jest trudne. Widzimy na Instagramie wysprzątane pokoje, wszystkich uśmiechniętych, czy przez to rodzice dążą do nadmiernego perfekcjonizmu?
Myślę, że tak, że nawet jeżeli nie świadomie, to podświadomie. Zapominamy trochę, że przeciwieństwem perfekcjonizmu jest elastyczność i że są takie etapy w życiu, kiedy warto coś dostosować do rzeczywistości, a nie gonić za ideałami, bo nie wszystko jest kwestią dobrej organizacji.
Pozytywna dyscyplina w tym pomaga?
Myślę, że tak, ale to jest subiektywne, bo pomaga o tyle, o ile się z niej korzysta.
Dla kogo jest pozytywna dyscyplina? Dla rodziców wszystkich dzieci, czy raczej maluchów lub nastolatków?
Dla rodziców dzieci na każdym etapie. Pozytywna dyscyplina jest bardzo uniwersalna. Powiedziałabym, że jest zbiorem różnych faktów i pomysłów na funkcjonowanie w codzienności i może skorzystać z niej każdy, nawet nie będąc rodzicem, czy nauczycielem. Zresztą niebawem rusza pozytywna dyscyplina dla par.
Mogę zapytać, które narzędzie z pozytywna dyscyplina najbardziej lubisz?
Zdecydowanie skupienie na rozwiązaniach. Choć ono byłoby niemożliwe, gdybym nie wspomagała się wieloma innymi narzędziami. W tym sposobie funkcjonowania zawiera się też podejście “mieć rację czy relację”. Na tym budowaliśmy relacje z moim mężem i kiedy przeczytałam w podręczniku pozytywnej dyscypliny, że tam też jest skupienie na rozwiązaniach, to uznałam, że to jest właśnie to, że jest to spójne z tym jak chcemy żyć jako rodzina i jak budować nasze relacje. Właśnie od tego zaczęła się nasza przygoda z Pozytywną Dyscypliną.
Rodzice często chcą mieć rację i udowodnić to dziecku?
Nie wiem. To chyba zależy od człowieka. Niemniej na pewno zauważam takie przekonanie wśród dorosłych, że “rodzic musi być konsekwentny” i to “ostatnie zdanie należy do rodzica”.
A jak powinno to wyglądać w dobrej relacji?
Moim zdaniem priorytetem powinna być właśnie relacja. Skupienie na rozwiązaniach nie stawia na piedestale racji. Nie jest ważne, kto ją ma, tylko to, co jest dobre dla nas wszystkich.
Czyli czasem swoją rację można odłożyć na bok?
Tak, ponieważ dążenie do udowodnienia swoich racji prowadzi na przykład do walki o władzę. Jest to jedna z błędnych strategii. Jeśli i rodzic i dziecko ją ma, to oni nieustannie ze sobą walczą, a to do niczego dobrego nie prowadzi. Podczas walki ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa, a chyba żaden rodzic nie chce, by jego dziecko czuło się jak przegrany.
Tego, jak budować relację i jak sobie poradzić ze strategią walki o władzę można się nauczyć np. na warsztatach.
Czy trudno jest być rodzicem?
Mogę odpowiedzieć tylko w swoim imieniu. Tak i jednocześnie to dla mnie wspaniała przygoda. Jednak był taki czas, że rodzicielstwo było dla mnie bardzo przytłaczające. Miałam dużą wiedzę po studiach pedagogicznych i konkretne oczekiwania wobec tego, jaką chcę być mamą. Ciężko pracowałam i starałam się sprostać wymaganiom, ale zamiast radości z życia czułam coraz większą frustrację, zmęczenie i zniechęcenie. Tutaj właśnie z pomocą przyszła pozytywna dyscyplina, która pomogła mi wypracować tę równowagę i odzyskać radość z codzienności.
Aneta Froehlich, edukatorka Pozytywnej Dyscypliny
Szczęśliwa żona i mama trojki dzieci. Nauczyciel, coach i Certyfikowana Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny posiadająca akredytację Positive Discipline Association. Wspiera rodziców, nauczycieli i dzieci w budowaniu zdrowych relacji i czerpaniu radości i satysfakcji z codzienności.