Zamknij oczy i wyobraź sobie najwspanialsze zabawy z dzieciństwa….
Czy pojawiają się w nich drogie, skomplikowane zabawki? Czy w tych najfajniejszych chwilach towarzyszyła ci elektronika? Czy, żeby dobrze się bawić, potrzebowałeś ciągłego nadzoru i wsparcia dorosłych?
A może do tej naprawdę radosnej chwili wystarczyło kilka drobnych przedmiotów, które wcale nie mają zbyt wiele wspólnego z zabawkami. Budowałeś bazy z patyków albo zapory na strumyku z piasku. Budowałeś pojazd kosmiczny z kartonu albo pływałeś po oceanie w misce. Pamiętasz czasy, kiedy piaskownica była krainą wulkanów, a na drzewie chroniłeś się przed dinozaurami? Czasy, kiedy namiot rozbity w sadzie babci był bazą wypadową niezwykłej ekspedycji, a patyk mieczem świetlnym?
Współczesne dzieciaki żyją trochę inaczej.
Otoczone bajkami, od najmłodszych lat znające wirtualny świat, wychowane wśród zabawek, które mają jedną formę i tylko jedno, konkretne zastosowanie. Dziś w kolekcji autek jest straż pożarna, policja, betoniarka i wyścigówka. Dawniej jedno autko spełniało każdą z tych funkcji w zależności od zabawy. To od dziecka zależało, czym się stanie, jego wyobraźnia mogła zmienić drewniane autko w dowolny pojazd. Komu dziś przyjdzie do głowy, żeby w trakcie zabawy udawać, że wóz strażacki może być autobusem?
Dla wielu z nas zwykły patyk mógł mieć dziesiątki zastosowań. Dla wielu współczesnych dzieciaków patyk jest patykiem, a do zabawy w kowbojów potrzebny jest plastikowy rewolwer. Inaczej się przecież nie da. My od dziecka rozwijaliśmy wyobraźnię, miejmy nadzieję, że nasze dzieci też zdobędą tę umiejętność. Jakoś. W przeciwnym razie o innowacjach w sztuce, architekturze, modzie i wielu innych dziedzinach możemy zapomnieć.
Coraz więcej rodziców dostrzega ten problem, dlatego też coraz większym zainteresowaniem cieszą się proste drewniane zabawki. Wielu rodziców sięga też po książki, których roli w kreowaniu wyobraźni bez wątpienia nikomu nie trzeba tłumaczyć.
Wyobraź sobie jednak książkę, która podnosi kwestię wyobraźni do potęgi.
Książkę, opowiadającą o mały chłopcu, który znajduje pewnego dnia zwykły karton. Wspaniała wyobraźnia dziecka sprawia jednak, że pudełko staje się Wszechkartonem, a chłopiec Megachłopcem i tu zaczyna się przygoda. Wszechkarton zmienia się w lokomotywę, łódź, okręt podwodny, samolot, a nawet rakietę kosmiczną.
Megachłopiec na nudę nie może narzekać. Wyrusza w fascynującą podróż, w ramach której nie tylko zwiedza swoje miasto i dociera na plażę. Zmieniając Wszechkarton w łódź, Megachłopiec dzielnie stawia czoła morskim falom, zanurza się w głębinach, a kiedy znudzi mu się pływanie, wyrusza na górski szczyt, z którego zaczyna się jego kosmiczna przygoda w kartonowej rakiecie, zwieńczona zdobyciem pamiątkowej gwiazdy z nieba. Wszechkarton może być wszystkim, a Megachłopiec wie, jak go wykorzystać i jak przeżyć niezwykłą przygodę.
Miasto, plaża, morze, głębiny, góry, kosmos, szybowanie w chmurach… zmęczeni? Na ostatnich stronach książki Megachłopiec też jest zmęczony. Wiecie, gdzie zasypia? A jakże Wszechkarton zmienił się w łóżko. I proszę Cię rodzicu, pozwól mu w nim spać, przykryj cieplutko i pozwól na prawdziwą, nocną megaprzygodę.
Megachłopiec i Wszechkarton autorstwa Pawła Krupskiego ma moc.
Książka pokazuje niezwykłą przygodę, która jest w zasięgu każdego dzieciaka, dzięki czemu jest naprawdę inspirująca. Autor nazywa wyobraźnię „mocą”, a czy dziś każdy dzieciak (i jego ojciec) nie marzą o super mocy? Pokażmy więc dzieciom, że mają ją w sobie i jedyne, co muszą zrobić to zacząć jej używać. Kombinować, wymyślać, tworzyć, psuć i zaczynać jeszcze raz, aż w końcu rakieta doleci do gwiazd, w dzieciństwie tych wyobrażonych, a w przyszłości tych prawdziwych!