Czy chodzik pomaga w nauce chodzenia?
Moim zdaniem i myślę, że zdaniem wielu fizjoterapeutów, lekarzy pediatrów i ortopedów nie pomaga, a wręcz utrudnia naukę chodzenia, która jest bardzo skomplikowanym i długotrwałym procesem motorycznym.
Dzieci podsiadają wewnętrzny pęd, czyli motywację do pokonywania kolejnych kamieni milowych. Od przetaczania się, zdobywania coraz to wyższych pozycji, przez siad, raczkowanie, a potem w efekcie stanie oraz chodzenie. Pokonują kolejne etapy, kiedy czują, że są już gotowe. Generalnie matka natura tak wszystko stworzyła, że dziecko doskonale wie, kiedy jest najlepszy czas, aby przejść do wyższej pozycji, czy też zrobić pierwsze kroki, a wkładając dziecko do chodzika ograniczamy ten jego wewnętrzny pęd.
!!!
„Najgorsza sytuacja to włożenie do chodzika dziecka, które nie jest w stanie nawet samodzielnie siedzieć.”
Czyli chodzik może dziecku nawet zaszkodzić?
Najgorsza sytuacja to włożenie do chodzika dziecka, które nie jest w stanie nawet samodzielnie siedzieć. Układ stawowy, mięśniowy i nerwowy takiego maleństwa nie jest jeszcze do tego przystosowany. Mięśnie nie pracują jeszcze w taki sposób, w jaki powinny i nie są w stanie ustabilizować kręgosłupa, czy też miednicy.
A w wypadku dziecka, które już samodzielnie siedzi?
Nadal jest wiele przeciwwskazań. Dziecko w chodziku odpycha się palcami, a przez to ogranicza sobie możliwość rozwoju propulsji czyli przetaczania stopy od pięty do palców. Co więcej, stopa później, jak już będzie musiała przyjąć właściwe obciążenia, nie będzie w stanie amortyzować ciężaru ciała. Nieprawidłowe ustawienie stóp podczas przemieszczania się w chodziku może powodować wady stóp, np. koślawość. Niefizjologiczna praca mięśni może doprowadzić do tego, że nie wykształcą się prawidłowe łuki, co może skutkować płaskostopiem.
Kolejna rzecz, w chodziku dziecko zazwyczaj nie odpycha się naprzemiennie tylko obiema nogami, co również nie jest fizjologiczne dla chodu. Ta naprzemienność kształtuje się już w trakcie raczkowania. Przez chodzik dziecko może natomiast zupełnie pominąć etap raczkowania, który ma niebagatelny wpływ na jego rozwój. Ponadto częstym nawykiem u dzieci, które korzystały z chodzika jest chodzenie na palcach, które później ciężko zniwelować, jak większość przyzwyczajeń.
Chodzik może mieć więc zły wpływ głównie na nogi dziecka?
Nie tylko, często dzieci korzystające z chodzika mają problemy z równowagą. U dziecka poruszającego się przy pomocy chodzika nie występuje zjawisko przenoszenia ciężaru ciała z jednej nogi na drugą. Podczas fizjologicznego chodu dziecko przenosi środek ciężkości, co w chodziku nie występuje, a jest to bardzo ważne w kształtowaniu równowagi. Chód z definicji to naprzemienne tracenie i odzyskiwanie równowagi, co w chodziku automatycznie się wyklucza, bo dziecko się jedynie odpycha. W chodziku pracują zupełnie inne mięśnie niż podczas fizjologicznego chodu. Generalnie dziecko wyjęte z chodzika będzie miało problem z antygrawitacyjną pracą mięśni.
Kolejna rzecz, w chodziku dziecko nie ma szans kształtowania reakcji obronnych, które pojawiają się w trakcie prób chodzenia bez żadnych pomocy. Dziecko, które uczy się chodzić swobodnie, w momencie kiedy traci równowagę wyciąga rączki, wie, że ma spaść na pupę, natomiast dziecko wyjęte z chodzika nie ma tych umiejętności, co może skutkować niejednym bolesnym upadkiem.
Moim zdaniem, długie przebywanie malucha w chodziku niekorzystnie wpływa na procesy integracji sensorycznej, z czego wynikają potem różne problemy, np. te z równowagą.
Możesz wyjaśnić, czym jest wspomniana integracja sensoryczna?
Integracja sensoryczna to podstawa rozwoju psychoruchowego. Chyba najprościej wyjaśnić to w taki sposób, że wszystkie bodźce, które dziecko zbiera ze świata zewnętrznego łączą się w jego mózgu, a następnie zostają przetworzone, dzięki czemu dziecko kształtuje właściwy obraz siebie i świata. Dzięki prawidłowej integracji sensorycznej dziecko nie ma problemu z planowaniem ruchu, co właśnie chodzik bardzo utrudnia, gdyż maluch można się w nim przemieszczać w jeden jedyny sposób, a podczas swobodnego poruszania się dziecko kawałek przejdzie, inny przeraczkuje, przewróci się, zrobi wszystko po swojemu, tak jak sobie to zaplanuje.
W chodziku dziecko ma ograniczoną także stymulację dotykową. Kiedy maluch swobodnie chodzi, to raz się przewróci, za chwilę coś podniesie, dotknie miękkiego dywanu, twardej szafki, zimnej kafelki. Wówczas jego umysł otrzymuje wiele bodźców sensorycznych, a w chodziku jest ograniczony do plastikowego stolika z kolorowymi lampkami i przyciskami.
Dlaczego chodziki są niebezpieczne?
Chodziki mogą powodować wiele problemów rozwojowych u dzieci, a nawet wady odczuwalne już w dorosłym życiu, np.:
- Nieprawidłowe stawianie stopy,
- Koślawość stóp,
- Płaskostopie,
- Zaburzenia równowagi,
- Brak reakcji obronnych (wyciąganie rączek przy upadku),
- Wady kolan,
- Problemy z kręgosłupem,
- Skolioza.
Chodzik można też ustawić tak, żeby dziecko nie siedziało na podpórce, to lepsze rozwiązanie?
Jedynie w niewielkim stopniu, gdyż dalej dziecko nie ma jak trenować równowagi, bo nadal czuje się bezpieczne. W takiej sytuacji zmienia się jedynie to, że maluch obciąża stopy, ale nic poza tym, reakcje obronne, równoważne nie funkcjonują.
Wielu rodziców argumentuje, że dzieci pomimo chodzików rozwijają się prawidłowo.
Stosowanie chodzika może mieć konsekwencje w przyszłości i to nawet dosyć odległej. Problemy mogą się pojawić w wieku przedszkolnym, szkolnym, a czasem nawet u dorosłych. Mogą wystąpić chociażby już wspomniane wady stóp, oraz związane z tym wady kolan, bioder i oczywiście kręgosłupa, czyli wady postawy. W najgorszym wypadku może dojść także do skoliozy. Po prostu mięśnie później, jak już będą pracować przeciw grawitacji, nie będą na tyle wydolne, żeby sobie poradzić, czyli żeby utrzymać sylwetkę w prawidłowej pozycji.
Używanie chodzika „na chwilę” też musi mieć złe konsekwencje?
Oczywiście wszystko zależy też od tego ile dziecko w tym chodziku spędza czasu. Jeśli jest to kilkanaście minut dziennie, to prawdopodobieństwo wystąpienia różnych wad jest zdecydowanie mniejsze, aniżeli u dziecka, które w chodziku spędza kilka godzin.
Całą sytuację można porównać np. z ćwiczeniami lub inną aktywnością fizyczną u dorosłych. Jeśli poświęcamy na nie powiedzmy godzinę, trzy – cztery razy w tygodniu, to kształtujemy w ten sposób zarówno mięśnie, jak i dobre nawyki. Pracujemy wówczas nad prawidłową sylwetką. Analogicznie, jeśli dziecko będzie spędzało tyle samo czasu w chodziku, będzie utrwalało nieprawidłowe nawyki i kształtowało niewłaściwą postawę.
Poza tym chodzik często rozleniwia dziecko. W momencie, kiedy maluch samodzielnie podejmuje próby wstawania, w końcu przyjdzie ten moment, że się przełamie i wstanie. Dziecko, które rodzice wkładają do chodzika może się rozleniwić na tyle, że nie będzie mu się chciało podejmować kolejnych prób, gdyż będzie wiedziało, że rodzic i tak włoży je z powrotem do chodzika, czyli postawi.
Czy w takim razie warto zamienić chodzik na pchacz?
Pchacz na pewno jest lepszą alternatywą niż chodzik, chociażby dlatego, że jest on przeznaczony dla dzieci, które już robią jakieś kroki. Nie przyspiesza się nim osiągania kamieni milowych przez dziecko. Przy pchaczu maluch musi też sam iść, więc występuje naprzemienność chodu, dziecko ma możliwość prawidłowego obciążania stóp. Jednak to również nie jest idealne rozwiązanie. Dziecko, gdy zaczyna chodzić, ma środek ciężkości przesunięty do przodu, czyli najpierw idzie jego brzuch, później pupa. Pchacz, jeśli jest zbyt lekki i zbyt mobilny, będzie dziecku uciekał i zmuszał je, by go goniło, a przez to maleństwo będzie jeszcze pogłębiało przodopochylenie miednicy i nadmierną lordozę w odcinku lędźwiowym. Dobry pchacz musi więc być dostatecznie ciężki i stawiać dziecku opór.
Czyli najlepiej nie stosować żadnych pomocy przy nauce chodzenia?
Najlepiej żeby dziecko samo uczyło się chodzić. W wypadku dziecka które dopiero zaczyna stawiać pierwsze kroki nie powinno się pomagać mu nawet trzymając za jedna czy dwie rączki. Takie podtrzymywanie, ciągnięcie za kończyny może bowiem prowadzić do asymetrii. Każde dziecko ma swój czas na to aby zacząć chodzić. Jeśli pozwolimy mu samemu wybrać ten moment, możemy być pewni, że będzie to czas w którym jego mięśnie, stawy i układ nerwowy są już na to gotowe.
Jestem w szoku! Całe nasze pokolenie wychowało się na chodziku, i wydawało mi sie to naturalne, że do nauki chodzenia kupię mojemu dziecku chodzik. Dzięki za pouczający artykuł. Teraz już na pewno nie kupię chodzika. Dodatkowo dowiedziałam sie co to „pchacz” ☺ Człowiek sie uczy całe życie. Pozrawiam! ?