Czym są tiki nerwowe?
Tiki to mimowolne, niekontrolowane, schematyczne ruchy, które mogą występować zarówno w obrębie twarzy, jak i całego ciała. Te ruchy rozładowują napięcie u dziecka.
Może to być mrużenie oczu, mogą to być ruchy ramion, głowy.
Tiki dzielą się także na przejściowe (trwają do roku) i przewlekłe (ponad rok).
Czy tiki mogą mieć także postać wypowiadanych słów?
Tak. Wyróżniamy różne rodzaje tików, więc mogą być tiki ruchowe, które są najczęstsze, a mogą być także głosowe. Wśród tych ostatnich może się pojawić pochrząkiwanie, nerwowe odkasływanie, gwizdanie, jak i właśnie słowa. Jeśli mamy do czynienia z dłuższymi frazami, to są to tiki złożone.
Jak intensywne są tiki? Dziecko, jeśli np. intensywnie mruga, to robi tak przez cały dzień?
Nie. Z tikami jest tak, że przychodzą falami. Tiki pojawiają się ze względu na jakieś trudności w układzie nerwowym albo też mogą być dziedziczone genetycznie. Dużo rzadziej, ale zdarza się, że są wynikiem jakiejś choroby autoimmunologicznej. Tym, co wyzwala tiki, jest najczęściej stres, traumy, jakieś trudności, które dzieci przeżywają. Może to być np. rozwód rodziców, zmiana szkoły, pójście do szkoły, jakieś trudności z rówieśnikami, jakaś zupełnie inna, nagła zmiana, która pojawia się w życiu. Tiki mogą być także elementem innych zaburzeń. Mogą występować przy ADHD, czy zaburzeniach obsesyjno- kompulsywnych.
Jeśli w danym momencie życia dziecko przeżywa więcej sytuacji stresowych, to ma także więcej tików. One przychodzą falami, czyli występują przez pewien czas, a potem jest chwila spokoju, wyciszenia i znowu się pojawiają, żeby znów się wyciszyć. Może więc być tak, że pojawi się dziesięć tików na minutę, a potem będzie dłuższa chwila spokoju, aż do momentu, kiedy nie pojawi się kolejna chwila napięcia, którą tik rozładowuje.
Jak więc powinni reagować rodzice?
Powinni pozwolić dzieciom na tiki i ich nie obwiniać. Jedyne, co rodzice mogą zrobić w domowych warunkach, to zdjąć odpowiedzialność z dziecka. Nie jest winą dziecka, że pojawiły się u niego tiki, ono nie tika intencjonalnie, czy też po to, żeby zdenerwować rodziców. Ono tego potrzebuje, żeby wyregulować napięcie. Rodzice nie powinni także próbować wymusić na dziecku, żeby zaprzestało tikania. Już sama próba kontrolowania tików będzie powodowała, że to napięcie będzie rosło, a potem i tak w postaci tików będzie trzeba je rozładować. Mamy tu więc koło zamknięte, które może spowodować jeszcze więcej takich zachowań.
Rodzice mogą próbować wyeliminować tiki u dziecka ze względu na swój strach przed oceną społeczną, przed tym, co powiedzą inni ludzie, ale takie zachowanie jest krzywdzące dla dziecka. Dorośli powinni zrozumieć, że dziecko ma taką potrzebę i powinni dać mu możliwość zrobienia tylu tików, ile potrzebuje. Rodzice mogą także wprowadzić zabawy albo zajęcia, które są relaksacyjne, albo wręcz, jeśli jest taka możliwość, powinni wprowadzić spokojniejszą atmosferę, więcej bajek relaksacyjnych, spacerów, niż np. korzystania z telefonu. Potrzebna jest atmosfera, w której dzieci mogą się wyciszyć, żeby tych tików było po prostu mniej.
Wcześniej padło stwierdzenie, że tiki miewają podłoże genetyczne. Nie jest więc tak, że jakaś konkretna sytuacja np. rozwód rodziców spowoduje, że dziecko zacznie tikać?
Żeby tiki się pojawiły, układ nerwowy dziecka musi być tak skonstruowany, że te tiki będą mogły wystąpić, a stres je po prostu uaktywnia. To nie jest tak, że stres jest przyczyną tików. Może być tak, że układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały i po prostu reaguje w taki sposób.
U dzieci w jakim wieku tiki najczęściej się pojawiają?
Zazwyczaj w latach szkolnych, w okolicach 8 – 10 roku życia. Mogą jednak pojawić się także już nawet u dwulatków. Często związane są też właśnie z pójściem do szkoły czy ogólnie z wyjściem spod opieki rodziców i rozpoczęciem uczęszczania do jakiejś placówki. Wówczas dziecko musi się także zmierzyć z różnymi sytuacjami życiowymi i bywa np. tak, że tiki pojawiają się, ponieważ rodzice zbyt dużo od dziecka wymagają, albo wręcz odwrotnie, pojawiają się one u dzieci, których rodzice są nadopiekuńczy. Wówczas wyjście spod przysłowiowego klosza powoduje, że dziecko musi się zmierzyć z różnymi trudnościami.
Czy dziecko zazwyczaj ma jeden tik, czy po pewnym czasie ten jeden może się zmienić w inny?
Może się zmienić, a może być i tak, że do jednego dojdzie drugi, np. do mrugania dołączy poruszanie ramionami. To właśnie rodzice muszą obserwować, żeby wiedzieć, czy tiki ustępują, czy też zamieniają się w coś innego. Z tikami jest też tak, że one mogą ustąpić i potem, po latach, znów się pojawić. Na pewno jest tak, że jeśli dziecko mruga, załóżmy cztery razy na dobę, a potem przechodzi to w ruchy ramion i powoli się wycisza, to jest to dla nas informacja, że było napięcie, które minęło i że wszystko jest na dobrej drodze, żeby tiki ustąpiły, Jeśli jednak obserwujemy, że do mrugania dochodzi coś jeszcze i coś jeszcze, to jest to informacja dla rodzica o tym, że dziecko nie radzi sobie z napięciem.
Warto rozmawiać z dzieckiem o tikach, czy jednak zupełnie je bagatelizować?
Teorie są różne. Ja uważam, że nie warto zamiatać tematu pod dywan i tworzyć wokół niego tematów tabu. Lepiej właśnie porozmawiać z dzieckiem, powiedzieć, że widzimy, że coś się u niego dzieje, że jest mu trudno, że może coś je bardziej martwi, czy też denerwuje. Taka rozmowa to też forma regulowania napięcia, dzięki czemu dziecko może być spokojniejsze, a co za tym idzie, mieć mniej tików.
Czy w obniżeniu tego napięcia mogą pomóc jakieś nowoczesne metody, jak np, Self Reg?
Pomagają. Podobnie jakieś relaksacje dla dzieci, czy masaże. To zależy, co dziecko lubi, bo to też musi być dla niego przyjemne.
Kiedy rodzice powinni skonsultować problem tików ze specjalistą?
Jeśli tików zaczyna być coraz więcej, dziecko jest rozdrażnione, czy też trwa to długo (miesiąc, półtora) to już warto skonsultować się ze specjalistą, który doradzi, czy możemy jeszcze próbować radzić sobie z tym metodami domowymi, czy już podjąć jakieś wsparcie terapeutyczne.
Specjalistą będzie psycholog?
Tak, ale może on też wysłać dziecko na konsultację np. do neurologa, szczególnie jeśli tych tików jest dużo i wciąż narastają.
Czy przy tikach farmakologia także wchodzi w grę?
To już jest decyzja neurologa. Jeśli jest ich dużo i zaburzają codzienne funkcjonowanie rodziny czy dziecka, to podanie leków może być konieczne. Przy zwykłych, pojedynczych takich, które trwają do miesiąca, nie stosuje się farmakologii.
Czy tiki można z czymś pomylić? Są np. ludzie, którzy lubią sobie wszystko powąchać, czy też dotykać palcami. Czy to już będą tiki?
Takie zachowanie bardziej przypomina natręctwa, a te są elementem zaburzeń obsesyjno- kompulsywnych. Osoba cierpiąca na takie zaburzenia może np. bardzo często myć ręce, ale robi to świadomie, intencjonalnie, wie, że to ją uspokaja i wie, że musi to zrobić, a przy tikach raczej przymus do wykonania konkretnego ruchu wynika z ciała. Człowiek czuje wówczas jakieś napięcie, pobudzenie, wie, że za chwilę będzie tik, poruszy się, zrobi te swoje tiki i na tym jest koniec. W tikach nie ma intencji.
Najczęściej osoby, które mają tiki, mówią, że czują, jak rośnie w nich napięcie. Tik przychodzi i te osoby się uspokajają, napięcie opada.
Czasem dzieci kryją nieco tiki w czynnościach, które nam mogą się wydawać czynnością codzienną jak np. ciągłe poprawianie włosów, czy też ich ciągłe dotykanie. Tylko że kiedy lepiej się temu przyjrzymy, zauważymy, że nie było powodu, żeby te włosy poprawiać. Może więc to być tik, ale może też być np. jakaś kompulsji. Różnica między tikiem a kompulsją będzie taka, że przy kompulsji ciągle wydaje się, że one przeszkadzają i że musi być dobrze i idealnie, a przy tiku dziecko to po prostu robi, nie ma więc myślenia, że musi to zrobić, tylko po prostu robi.
Typowe tiki nerwowe u dzieci
- mruganie oczami (na tyle intensywnie, że zwraca to naszą uwagę)
- intensywne poruszanie ramionami w górę i w dół (dla przykładu bawimy się, jest wesoło i nagle dziecko zaczyna intensywnie poruszać ramionami, po chwili przestaje, żeby za pewien czas znów do tego wrócić. Potem spokój i np. wieczorem znów możemy zaobserwować takie zachowanie. Tak samo następnego dnia i kolejnego).
- częste odchrząkiwanie. Załóżmy, że rozmawiamy z dzieckiem i ono zaczyna odchrząkiwać, potem jest chwila przerwy i po jakimś czasie odchrząkiwanie pojawia się znów, choć dziecko z nikim nie rozmawia, tylko bawi się samo w ciszy, albo znów odchrząkuje, kiedy rozmawia z kimś innym.
Co w sytuacji, gdy rodzic nie radzi sobie z własnymi emocjami przez tiki dziecka?
Wówczas od razu zalecam sięgnięcie po pomoc u specjalisty. Taka wizyta bez wątpienia obniży napięcie, jeśli nie u dziecka, to przynajmniej u rodzica.
Jak wygląda terapia u psychologa?
Najczęściej dzieci zmagające się z tikami zostają objęte terapią poznawczo – behawioralną, bo ona przynosi najwięcej efektów. Wtedy pracuje się nad obniżeniem napięcia.
Rodzice często unikają wizyty u psychologa, ponieważ w naszym społeczeństwie niestety wciąż wiele osób uważa to za stygmatyzujące. Czy możemy rozwiać tu ich obawy?
Ja bym bardzo chciała, żebyśmy zmierzali w stronę tego, że chodzimy do psychologów po to, żeby poprawić swoją jakość życia, a nie żeby znaleźć w sobie błędy, defekty, czy też coś, co możemy sobie wytknąć, o co możemy siebie oskarżyć. Pójście do psychologa z dzieckiem, które ma tiki, spowoduje, że terapia, jeśli się uda, podniesie jakość życia i nam i dziecku. Ona nie będzie wówczas aż tak bardzo napięte, nie będzie aż tak bardzo musiało kompensować sobie trudności, tylko będzie mu się łatwiej żyło. Bardzo bym chciała, żebyśmy traktowali pójście do psychologa, jako formę dobrze rozumianej pomocy sobie.
Czy taka terapia dziecka zmagającego się z tikami jest długotrwała?
Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od konkretnego dziecka.
Justyna Bomba-Odziemek, psycholog dziecięcy
terapeuta wczesnego wspomagania rozwoju. Absolwentka studiów magisterskich Psychologii Ogólnej, a także Studium Pedagogicznego oraz absolwentka studiów podyplomowych z wczesnego wspomagania rozwoju dziecka.
Doświadczenie w pracy zdobywała między innymi w poradniach psychologiczno-pedagogicznych, przedszkolach i szkołach, a także stowarzyszeniach świadczących wsparcie dla dzieci i ich rodzin. Aktualnie pracuje w zespole specjalistów Centrum Terapii Dziecięcej Toto w Bolechowicach.