Szumiące misie i skakanie na piłce, a zaburzenia SI

5991
szumiące misie do zasypiania?


Zaburzenia integracji sensorycznej (które omawialiśmy we wcześniejszych materiałach) dotyczą coraz większej grupy dzieci. Nieustannie powraca więc pytanie, o ich podłoże. Dziś rozmawiamy ze specjalistką o tym, czy zachowania rodziców, sposób ich opieki nad maluszkiem, mogą wpływać na rozwój integracji sensorycznej dziecka.

Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że część zaburzeń integracji sensorycznej wynika z błędów w opiece nad malutkim dzieckiem?

Niestety tak. Od dłuższego czasu możemy już zaobserwować, że problemy w sferze integracji sensorycznej dotykają coraz większej liczby dzieci i nie zawsze są to zaburzenia wrodzone.

Coraz więcej dzieci w okresie niemowlęcym otrzymuje zbyt dużo stymulacji przedsionkowej. Bardzo dużo rodziców nadmiernie buja maluszki, skacze z nimi na piłce, kołysze, używa szumiących zabawek, zbyt często włącza okapy, czy też suszarki. To wszystko niestety w konsekwencji może prowadzić do zaburzeń przetwarzania sensorycznego.

Niektórzy rodzice w okresie niemowlęcym dostarczają zbyt dużej ilości bodźców swoim dzieciom również poprzez stosowanie zabawek grających, świecących czy migających, a czasem nawet zabawiając dzieci telefonami komórkowymi.

W jaki sposób skakanie na piłce odbija się na dalszym rozwoju dziecka?

Nie samo skakanie, a nadmierne skakanie. Chodzi tu o układ przedsionkowy, który jest odpowiedzialny właśnie za ruch, równowagę, odczuwanie ciała w przestrzeni i wszystkie sytuacje związane z odrywaniem stóp od podłoża. Jeśli więc rodzice nadmiernie stymulują dziecko w okresie niemowlęcym, mogą później u tego malucha wystąpić problemy z samoregulacją, zaburzenia w układzie przedsionkowym.

Można więc powiedzieć, że rodzice uczą dzieci pewnych zachowań? Niejako wpisują w nie różne potrzeby?

Tak. Pamiętajmy o tym, że nasze dziecko jest jak czysta tablica i wszelkie stymulacje, które będziemy mu dawać, będą przez jego mózg zapisywane. Jeżeli więc nasze dziecko będzie miało nadmierne stymulacje hipokampu, który jest odpowiedzialny za sen i czuwanie i który tak naprawdę nigdy się nie wyłącza, czy nadmierne stymulacje układu przedsionkowego, to w przyszłości nasz maluszek może mieć problem z wyciszeniem się. Nadmierne bujanie i skakanie na piłce może doprowadzić do tego, że kiedy maluszek będzie się przemieszczał w pozycji pionowej, to może samodzielnie próbować za wszelką cenę odtworzyć te bodźce, które miał dostarczane w okresie niemowlęcym. Będziemy więc mieli takie dziecko, którego będzie, jak to się mówi, wszędzie pełno. Będzie ciągle skakało, wchodziło na kanapę, zeskakiwało z niej, kręciło się wokół własnej osi, ponieważ będzie chciało sobie dostarczyć takich bodźców, jakie miało wcześniej.

Najlepiej więc malucha po prostu przytulić?

Tak, ale to też nie jest tak, że my nie możemy tego naszego dzieciaczka bujać czy też nosić.

Warto jednak spojrzeć na wszystkie systemy (przedsionkowy, słuchowy, wzrokowy, węchowy, czucia głębokiego, czucia powierzchniowego) w długim kontinuum czasu. Wówczas na środku znajduje się norma, z jednej strony nadwrażliwość, a z drugiej podwrażliwość, i rodzice muszą utrzymać wszystkie aktywności w granicach normy, żeby gdzieś tam nie przesadzać w jedną bądź drugą stronę.

A co jeśli mamy takiego delikwenta, który naprawdę nam nie zaśnie, dopóki nie poskaczemy z nim na piłce? Czy to znaczy, że my, rodzice nauczyliśmy go tego skakania?

Często jest właśnie tak, że dzidziuś został tego nauczony, więc teraz domaga się tego typu bodźców, ale stopniowo możemy starać się to wyciszać, przechodząc na inne bodźce związane z czuciem głębokim. Rodzic może wprowadzić np. techniki masażu, czy też techniki push – pull polegającej na odciąganiu i dociskaniu dwóch sąsiadujących powierzchni stawowych. Jest to technika głębokiego docisku, stymulująca czucie głębokie, której terapeuci uczą rodziców. Chodzi o to, aby przekierować te bodźce, związane ze skakaniem na piłce, na to czucie głębokie.

Są dzieciaki, które potrzebują takich adekwatnych silnych doznań, ale jest też niemała grupa rodziców, którzy mając dzidziusia na ręce, nie potrafią stać spokojnie, od razu muszą się bujać, chwytając pałąk z wózka, od razu muszą nim huśtać.

Podobnie jest z uczeniem szumu, kiedy dajemy dziecku szumiącego misia, bo dostaliśmy go na chrzciny, a nie dlatego, że nasze dziecko tego szumu potrzebuje. Ja nie mówię, że ten biały szum jest zły, ale jeżeli on będzie non stop towarzyszył dziecku, to w przyszłości może się to przełożyć na nieprawidłowości sensoryczne.

Zamiast bujania i szumu zalecasz więc spokój?

Dokładnie tak, szczególnie u najmniejszych dzieci. Przytulajmy i kołyszmy, ale ze spokojem, a z zabawkami najlepiej poczekajmy, aż dzidziuś skończy sześć miesięcy.

Katarzyna Czech fizjoterapeutka


Katarzyna Czech, fizjoterapeutka dziecięca

Magister fizjoterapii,  nauczyciel Zintegrowanej Edukacji Wczesnoszkolnej i Wychowania Fizycznego. Absolwenta studiów podyplomowych z Oligofrenopedagogiki z Autyzmem i zespołem Aspergera. Doktorantka na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, realizuje dysertacje doktorską z tematyki „Dyspraksja w ujęciu neurorozwojowym” . Członek Polskiego Stowarzyszenia NDT- Bobath. Certyfikowany terapeuta metody NDT- Bobath. Certyfikowany terapeuta SIAT- terapia integracji sensorycznej wg. Ayres. Trener Sensoplastyki. Od 2008 roku zajmuję się rehabilitacją dzieci i niemowląt. Stale podwyższa swoje kwalifikacje uczestnicząc w różnych kursach, konferencjach  i szkoleniach.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój komentarz
Twoje imię