Jaką rolę odgrywają emocje w naszym życiu?
Sfera emocjonalna jest ogromnie ważna. Emocje towarzyszą nam codziennie, w różnych sytuacjach, informują nas o tym, co jest dla nas dobre, a co nie, wzbudzają w nas motywację do działania – w naturalny sposób dążymy do odczuwania przyjemności, odsuwamy się natomiast od tego, co wzbudza w nas nieprzyjemne uczucia. Emocje w dużej mierze odpowiadają za nasze wybory, decyzje, to, jak funkcjonujemy na co dzień, jak czujemy się sami ze sobą i z innymi ludźmi.
Bardzo ważny jest poziom świadomości emocjonalnej u danego człowieka. Tak zwana inteligencja emocjonalna w dużym stopniu determinuje to, jak radzimy sobie w relacjach, w pracy i wszelkich sytuacjach, jakie nas spotykają. Coraz więcej mówi się o tym, że nie tylko inteligencja rozumiana tradycyjnie, ale właśnie emocjonalna wpływa na to, jak radzimy sobie w życiu. Ktoś może być wybitnym specjalistą, ale jeśli nie posiada świadomości emocjonalnej i umiejętności zdrowego radzenia sobie z uczuciami, będzie miał kłopoty na przykład z relacjami w zespole czy w rodzinie. Nasze funkcjonowanie emocjonalne wpływa również na nasze ciało. Ogromna ilość chorób ma podłoże emocjonalne, ma to związek np. z tłumieniem uczuć. „Upychanie” emocji w sobie, niepozwalanie na ich ujście, rozładowanie powoduje szereg napięć w ciele, wyczerpuje energetycznie i często prowadzi do załamania organizmu w postaci choroby.
Emocje towarzyszą nam od najmłodszych lat?
Tak, kiedyś panowało przekonanie, że noworodki nie odczuwają emocji, natomiast badania wykazały, że praktycznie już od momentu narodzin dziecko przejawia podstawowe emocje, jak radość, strach, wstręt, niepokój. Poza tym warto pamiętać, że sfera emocjonalna rozwija się w zasadzie przez całe życie. Wraz z rozwojem układu nerwowego i funkcji poznawczych dziecko doświadcza coraz większej ilości różnorodnych emocji, coraz bardziej złożonych, nabywa też zdolności do ambiwalencji emocjonalnej, czyli odczuwania sprzecznych wobec siebie uczuć wobec tej samej rzeczy, osoby czy zdarzenia. Pamiętajmy jednak, że pełny rozwój sfery emocjonalnej wymaga czasu, musimy wiedzieć czego w aspekcie emocjonalności można od dziecka oczekiwać na danym etapie rozwoju, a na co jeszcze musimy poczekać.
Emocje można okiełznać?
Nie nazwałabym tego okiełznaniem, raczej zdrowym ich wyrażaniem i panowaniem nad nimi. Osoba świadoma siebie, swoich emocji i reakcji potrafi zauważać pojawiające się w niej uczucia i wyrazić je w odpowiedni sposób. Sporo osób ma jednak z tym kłopot. Dwie skrajności to tłumienie emocji i silne ich kontrolowanie z jednej strony, z drugiej – całkowite się w nich zatracanie i utrata panowania nad swoim zachowaniem. Dobrze jest zauważać swoje emocje, wiedzieć skąd one się wzięły i pozwalać im pobyć, wyrazić je nawet całym ciałem, oczywiście zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Nie jest dobrze, gdy to emocje panują nad nami. Zdrowego radzenia sobie z emocjami uczymy się od dzieciństwa, ogromną rolę odgrywają tutaj rodzice, którzy są pierwszymi nauczycielami dosłownie wszystkiego i wzorcem, z którego bierzemy przykład. Dlatego bardzo ważne jest odpowiednie zaopiekowanie się emocjami dziecka, niezaniedbywanie ich.
Na czym polega zaniedbywanie sfery emocjonalnej dziecka?
Na przykład na niezwracaniu uwagi na emocje, które przeżywa dziecko, nienazywaniu ich, ignorowaniu. To też brak szacunku dla uczuć dziecka i jego potrzeb, które się za tymi uczuciami kryją. Ten problem dotyczy sporej ilości rodzin. Wielu rodziców nie ma świadomości, jak ważne jest poświęcanie uwagi uczuciom dzieci, każdego dnia. Prawdopodobnie tacy rodzice sami doświadczyli takiego zaniedbania emocji we własnym dzieciństwie i nieświadomie powielają wzorzec takiego „emocjonalnego porzucenia”.
Dziecko, którego emocje nie zostały zauważone, nazwane i wyjaśnione jest w tej sferze pozostawione samo sobie, uczy się, że jego uczucia są bez znaczenia, w związku z tym nie warto ich ujawniać. Takie dziecko nie wykształci też w odpowiednim stopniu umiejętności wyrażania emocji, np. za pomocą słów, tylko będzie to robiło swoim zachowaniem, nieświadome do końca tego, co robi.
Bardzo krzywdzące są również sytuacje, gdy rodzice okazują dezaprobatę, gdy dziecko ujawnia jakieś emocje, np. karzą dziecko za to, że się zezłościło lub krytykują dziecko za to, że płacze. Pewną osłoną braku szacunku dla emocji dziecka są jakże popularne wśród rodziców słowa „nie bój się”, „nie wstydź się”, „nie martw się”, które oznaczają dla dziecka nic innego jak: to, co czuję w tym momencie, jest nie w porządku, emocje nie mają racji, są błędne, nie wolno im ufać.
W jaki sposób rodzice powinni więc podchodzić do emocji swoich pociech?
Błędy rodziców w podejściu do emocji dzieci:
- bagatelizowanie, niezauważanie, lekceważenie emocji dziecka,
- pokazywanie dziecku, że jego emocje nie są mile widziane
- ocenianie, krytykowanie emocji, mówienie dziecku, co powinno czuć, a czego nie.
- wyśmiewanie dziecka za jego emocje,
- zabranianie dziecku płaczu lub okazywania złości
- zaniedbywanie potrzeb dziecka leżących u źródła jego emocji
- nadawanie dziecku etykietek na podstawie okazanych uczuć, np. beksa, tchórz, nieśmiały
Przede wszystkim okazywać akceptację dla każdego uczucia dziecka. Nazwać to uczucie, okazać zrozumienie, jeśli widzimy, że rzeczywiście nie ma powodu np. do strachu, można to spokojnie wytłumaczyć, chociażby za pomocą słów: „Widzę, że boisz się tego psa, chyba dlatego, że jest taki duży, myślę, że za jakiś czas się z nim oswoisz i już nie będziesz się go bał”. Zamiast mówić „nie wstydź się,”, można powiedzieć „widzę, że czujesz się jeszcze niepewnie, potrzebujesz chwili czasu, żeby się oswoić, pewnie za jakiś czas będziesz miał ochotę pobawić się/ przywitać/ porozmawiać…” To takie ogólne wskazówki, pamiętajmy jednak, że każde dziecko jest inne.
Jako ludzie różnimy się temperamentem i stopniem wrażliwości. Każdy rodzic powinien znać swoje dziecko, wiedzieć, jakie jest, jak reaguje, czego potrzebuje. Są dzieci z natury odważne, poszukujące nowych wrażeń, ale są też dzieci wrażliwe, bardziej zahamowane, silniej przeżywające wszystko, co dzieje się dookoła. Zawsze szanujmy to, co dziecko komunikuje nam na temat swojego stanu emocjonalnego, nie wypychajmy dziecka na siłę do nowej sytuacji, dajmy mu czas, aż samo poczuje się gotowe.
W jaki sposób pomóc dziecku z jego nieśmiałością?
Przede wszystkim nie mówić o dziecku, że jest nieśmiałe. Ważne jest zawsze zachowanie złotego środka. Nie możemy dziecka przed wszystkim nadmiernie chronić, wyręczać, ale nie możemy go też zmuszać do wchodzenia w nowe sytuacje. Rodzic powinien raczej zachęcać, przy jednoczesnym respektowaniu uczuć dziecka. Można okazać zrozumienie dla uczucia skrępowania, niepewności, zahamowania. Nawet jeśli dziecko wykazuje skrajną nieśmiałość i odmawia zaangażowania się w coś, można powiedzieć: „widzę, że czujesz się niepewnie, widocznie nie jest to dla ciebie jeszcze odpowiedni moment, może następnym razem poczujesz się gotowy”. Warto też dawać dziecku wsparcie w postaci słów „jestem tu z tobą” oraz zauważać drobne sukcesy dziecka, np. „zauważyłam, że coraz głośniej mówisz już ten wierszyk, za każdym razem idzie ci to coraz lepiej”. Dzieci z wysokim poziomem lęku, silne zahamowane potrzebują małych kroków, wrzucanie ich na głęboką wodę może być silnie urazowe.
Wcześniej powiedziałaś, żeby unikać określenia nieśmiały dlaczego?
Gdyż nadaje to dziecku etykietkę, określa całą jego osobę na podstawie zachowania w niektórych sytuacjach, co jest krzywdzące i niesprawiedliwe. Dziecko buduje obraz siebie na podstawie tego, jakie komunikaty na swój temat otrzymuje od ważnych opiekunów. Jeśli słyszy, że jest nieśmiałe, to pozostaje mu wpasowywać się w ten obraz, trudniej jest wtedy zachować się „śmiało”, bo to kłóci się z obrazem siebie. Podobnie jest z określeniem „niegrzeczny” czy, o zgrozo, „niedobry”.
Kiedy zacząć rozmawiać z dzieckiem o emocjach?
Jak najwcześniej. W zasadzie nawet z niemowlęciem prowadzimy swego rodzaju dialog o tym co, czuje, poprzez zauważanie i reagowanie na to, co komunikuje nam za pomocą mowy ciała i dźwięków. Taki kontakt z uważnym opiekunem umożliwia dziecku nadawanie znaczeń dla tego, czego doświadcza. Z czasem dziecko uczy się samodzielnie zauważać i rozumieć własne odczucia, ale na początku musi robić to rodzic. Badania wykazują, że już ośmiomiesięczne dziecko poszukuje oznak emocji u innych osób. W niejednoczonej dla niego sytuacji szuka twarzy matki, jej uśmiech jest sygnałem, że wszystko jest w porządku. Jeśli natomiast dziecko odczuwa zdenerwowanie mamy, samo również staje się zaniepokojone. Z dwulatkiem natomiast spokojnie można już o emocjach rozmawiać. Nazywać jego i swoje uczucia przy różnych okazjach.
Na przykład, kiedy widzimy, że dziecko jest na nas złe, wystarczy powiedzieć mu: „widzę, że się na mnie złościsz, bo…”. Oczywiście niekoniecznie pomoże to w tym, że dziecko przestanie krzyczeć, jednak bez wątpienia wzbudza to w dziecku świadomość emocji. Małe dzieci wyrażają emocje całym ciałem, bardzo gwałtownie. Wraz z rozwojem dziecko powinno nabyć umiejętności transformowania uczuć w słowa. Oczekujemy, że dziecko w wieku szkolnym nie rzuci się na podłogę, czy też nie wybiegnie z krzykiem z sali, tylko będzie umiało nazwać to, co czuje, zapanować nad reakcją.
Dla rodziców dużym problemem jest dziecięca złość, bardzo często skierowana właśnie na nich. Nie obawiajmy się nazywać również tego – mówmy, że widzimy, że złoszczą się na nas i z jakiego powodu. Mamy prawo odmawiać dzieciom, czegoś zabronić, a one mają prawo się z tego powodu złościć. Dzieci powinny doświadczać tego, że można czuć złość wobec bliskiej osoby i jest to normalne uczucie, że może na mamę lub tatę się pozłościć, a oni nie obrażą się za to, nie odejdą. Jest to bardzo ważne, gdyż są takie rodziny, które powierzchownie wydają się być kochającymi się, miłymi dla siebie, ale panuje w nich niepisana zasada, że się na siebie nie złościmy, jakby to okazanie złości miało być czymś niszczącym.
Błędy rodziców w podejściu do emocji dzieci:
- nadawanie dziecku etykietek na podstawie okazanych uczuć, np. beksa, tchórz, nieśmiały
- obrażanie się na dziecko lub opuszczanie go za to, że się zezłościło
- wywoływanie u dziecka emocji w celu wymuszenia czegoś na nim, np. zawstydzanie, straszenie
- nadmierne chronienie dziecka przed emocjami, np. nieprzekazywanie mu smutnych wieści, uleganie we wszystkim, aby dziecko nie poczuło się sfrustrowane, uleganie, gdy się zezłości
- nadmierne chronienie dziecka w sytuacji strachu, pozwalanie mu na wycofywanie się bez zachęcania, aby spróbowało jeszcze raz, załatwianie spraw za dziecko bez stworzenia szansy, aby samo się przełamało
Dobrze, jeśli dziecko może doświadczyć tego, że po każdym konflikcie, można coś zrobić, przyjść, porozmawiać, przeprosić i że rodzic nadal jest dostępny, nadal jest przy nim. Również rodzice mają prawo zezłościć się na dziecko, które uczy się, że można czuć złość wobec kogoś i nie oznacza to końca miłości.
Nazywanie emocji jest pierwszym krokiem do zapanowania nad nimi?
Pierwszym krokiem regulowania emocji jest umiejętność zauważenia ich i rozumienia skąd one się wzięły. Taka zdolność rozwija się z wraz z wiekiem dziecka przy odpowiednim wsparciu ze strony rodziców. Nie możemy wymagać od małego dziecka, że będzie kontrolowało emocje. Warto wspomnieć, że za emocje odpowiadają bardzo pierwotne struktury mózgu, zwane mózgiem gadzim. Są to struktury, które odziedziczyliśmy po ludziach pierwotnych i mamy je wspólne ze zwierzętami. W momencie silnego pobudzenia dziecka kontrolę przejmują właśnie te części mózgu i nie możemy w takich sytuacjach oczekiwać, że dziecko się uspokoi, posłucha nas, weźmie pięć głębokich wdechów i nad sobą zapanuje.
Kiedy dziecko doświadcza bardzo silnego pobudzenia, wszystko wymyka mu się spod kontroli. We wczesnym wieku, jedynym, co rodzice mogą zrobić, to obserwując dziecko, dostrzegać wcześniej sygnały o nadchodzącym wybuchu i w porę mu zapobiec np. odwracając uwagę dziecka. Jeśli chcielibyśmy zrozumieć, co czuje dziecko w takim stanie, to możemy wyobrazić sobie, że płyniemy łódką i nagle przychodzi wielki sztorm, burza, kompletnie nie wiemy, co się dzieje, tracimy kontrolę i jest już za późno na jakiekolwiek działania. Nie potrzebujemy wówczas kogoś, kto stoi nad nami i krzyczy, że jest sztorm i że mamy coś zrobić, bo się utopimy. Potrzebujemy czegoś bardzo stabilnego, rodzic powinien być więc taką latarnią morską, stabilnym punktem, który mimo tego sztormu stanowi bezpieczną bazę.
W takiej sytuacji nie pomoże przytulenie?
Z tym jest różnie. Jeżeli rodzic wie, że przytulenie dziecku pomaga, to oczywiście powinien to zrobić, ale jeśli dziecko jest w stanie bardzo silnego pobudzenia, to dbamy tylko o to, aby nie zrobiło sobie krzywdy i czekamy, aż się uspokoi. W wypadku niektórych dzieci próba przytulenia może bowiem jeszcze bardziej zaostrzyć sytuację. W takim momencie rodzic musi poradzić sobie też ze swoimi emocjami. Do takiego wybuchu dochodzi głównie, kiedy pojawia się złość, frustracja. Nierzadko dzieje się tak też w momencie, kiedy dziecko jest bardzo zmęczone. Po dniu obfitującym we wrażenia dziecko ma prawo być wyczerpane. Dlatego rodzic powinien wiedzieć, ile jego dziecko jest w stanie unieść i odpowiednio wcześniej zadbać o to, żeby mogło się wyciszyć, odpocząć. Nie należy przeciążać dziecka.
Wszystkie emocje są dobre?
W zasadzie emocje nie są ani dobre, ani złe. One po prostu są. Wszystkie nabyliśmy w toku ewolucji i od zawsze były nam potrzebne do tego, żeby przetrwać, pomagać nam się rozwijać. Każda emocja jest do czegoś potrzebna.
Panowanie nad emocjami to trudna sztuka?
Na pewno niełatwa, zwłaszcza nad silnymi emocjami, takimi jak gniew lub strach. Dlatego bardzo istotne jest, aby o rozwijanie tej umiejętności dbać od najmłodszych lat dziecka. Rolą rodzica jest wyposażyć dziecko w umiejętności regulowania swoich emocji. Przykładem może być domowy kodeks złości, którego założenie jest takie, że każdy ma prawo czuć złość. Musimy jednak, co jest bardzo ważne, odróżniać emocje od zachowania. Dajemy więc dziecku taki komunikat, że każda emocja jest „ok”, każda jest ważna i na każdą jest w domu przestrzeń i przyzwolenie, ale na każde zachowanie już nie. Zgadzamy się więc na to, aby dziecko się rozzłościło, ale już nie na to, aby niszczyło przez to jakieś przedmioty lub biło innych. W naszym kodeksie zapisujemy więc, że jeśli ręce mają ochotę bić, to mogą bić poduszkę, ale nie ludzi, albo może krzyczeć, ale w swoim pokoju, kiedy to innym nie przeszkadza, albo ogólnie, że może wyjść z pokoju i odciąć się od tego, co je denerwuje.
Dziecko może być świadkiem kłótni rodziców, czy lepiej je przed tym chronić?
„Dziecko powinno się nauczyć tego, że można kogoś kochać, a równocześnie być na niego złym.”
Dobrze jest, żeby dziecko zobaczyło, że ludzie się kłócą, że mają inne zdanie, że nie zawsze jest super i miło. To jest lekcja, z której dziecko powinno wyciągnąć informację, że kłótnia nie niszczy relacji, gdyż rodzice mogą się pokłócić, a później pogodzić i normalnie funkcjonować. Oczywiście ważne jest, aby przy dziecku kłócić się w taki zdrowy sposób, bez wzajemnego obrażania się, wytykania sobie spraw sprzed lat, okazywania sobie pogardy, bo wówczas jest to taka niszcząca kłótnia. Dziecko powinno się nauczyć tego, że można kogoś kochać, a równocześnie być na niego złym.
O emocjach w dzisiejszych czasach się nie rozmawia?
Moim zdaniem wciąż za mało. Są takie rodziny, w których rodzice mają bardzo dużą świadomość tego, jak jest to ważne, lub też robią to w sposób naturalny. Jednak większość rodziców, jakich spotkałam, nie zwraca niestety należytej uwagi na uczucia, albo sami nie zostali tego nauczeni, bo w ich domach też się o emocjach nie mówiło. Brakuje nawyku nazywania emocji, rozmowy na ich temat, często rodzicom wydaje się, że dziecko jest jeszcze za małe, a tymczasem warto rozmawiać z nim od najmłodszych lat.
Pamiętajmy, że w okresie, gdy dziecko jest młodsze, budujemy sobie bazę pod jego okres dojrzewania, kiedy z dziecka robi się nastolatek. Jeśli pokażemy dziecku, że ono może do nas przyjść z każdym tematem, że szanujemy jego uczucia i że nie będziemy bagatelizować, czy też wyśmiewać jego problemów to jest szansa, że jako nastolatek też będzie miał do nas zaufanie. Można to porównać do relacji zawodowych -jeżeli mamy wyrozumiałego szefa i wiemy, że nawet jak popełnimy błąd, to i tak możemy do niego pójść i porozmawiać mając pewność, że nie zostaniemy przez to zwolnieni, to czujemy się zupełnie inaczej niż w sytuacji, gdy musimy zrobić wszystko, aby błąd ukryć i z przerażenia nie śpimy po nocach.
W jakim wieku możemy od dziecka wymagać przynajmniej częściowej kontroli emocji?
Myślę, że już trzylatkowi możemy stawiać pewne wymagania, uczyć go, że pewne zachowania są akceptowane, a inne nie. Wcześniej musimy mieć świadomość, że układ nerwowy dziecka nie jest dojrzały na tyle, aby w jakikolwiek sposób kontrolowało emocje i wtedy to my, jako opiekunowie musimy zająć się tymi emocjami, pomóc dziecku w ukojeniu się.
Są jakieś narzędzia, które mogą pomóc rodzicom w rozmawianiu z dziećmi o emocjach?
Bardzo dobrze w tej kwestii sprawdzają się bajki terapeutyczne, edukacyjne, książeczki, których możemy używać już u najmłodszych dzieci. Rozmawiając z dzieckiem, musimy mieć na uwadze, że emocje to pojęcie całkowicie abstrakcyjne, przecież nie możemy ich realnie zobaczyć, dotknąć. Widzimy jedynie przejawy emocji, czyli zachowanie. Stąd dobrze jest korzystać z przystępnych form, które pomogą dziecku zrozumieć pojęcie emocji – zabaw, scenek, teatrzyków, postaci, stworków uosabiających uczucia.
Jesteś autorką książki o dziecięcych emocjach?
Tak, starałam się stworzyć przyjazny przewodnik po świecie uczuć. „Nasze duszki, poznaj moc swoich emocji” to książka dedykowana dzieciom i specjalistom pracujących z dziećmi, ale myślę, że będzie też wartościowa dla rodziców. Wielu dorosłych wyniosło ze swojego dzieciństwa zaniedbania w sferze własnych emocji. Czytając książki takie jak moja, rodzic może zaczerpnąć inspirację do przyglądania się własnym uczuciom, a to zawsze warto robić. Na odkrywanie własnych emocji nigdy nie jest za późno.
Bardzo wyczerpujący artykuł! Prawdziwa kopalnia wiedzy o dziecięcych emocjach 🙂
Świetny artykuł! To jest temat który powinni przeanalizować nie tylko rodzice ale też nauczyciele! 🙂